Polskie partie polityczne interesują się wyborcami tylko przez miesiąc, dwa podczas kampanii wyborczych. Kiedy indziej mają nas, szarych obywateli za nic.

Wysłałem do rzeczników wszystkich partii parlamentarnych oraz kilku największych i najbardziej znanych pozaparlamentarnych mail z zapytaniem o oficjalne stanowisko partii w sprawie Edwarda Snowdena. Wynik był dokładnie taki jakiego się spodziewałem – zamiast pisać artykuł o Snowdenie i inwigilacji świata przez rząd USA piszę teraz, że politycy olewają zwykłych Polaków chcących się czegoś od nich dowiedzieć.

Odpowiedziały w sumie 4 partie z 19 zapytanych, w tym jedna parlamentarna – PiS oraz co jest bardzo niepokojące zaledwie trzy będące poza Sejmem – Zieloni 2004, Demokracja Bezpośrednia i Partia Piratów. Reszta starych i „nowych jakości” ma Polaków mówiąc dosadnie w d...

Parlamentarne partie polityczne finansowane są z pieniędzy podatników, a więc ich psim obowiązkiem jest odpowiadać na pytanie zadawane im przez ludzi, którzy ich nie sponsorują. Tego jednak nie robią, bo i po co? Polacy i tak nie kiwną palcem.

Przez 25 lat demokracji zawodowi politycy nauczyli się, że nie trzeba szanować swoich wyborców. Bo i po co? Polacy ponarzekają przy wódce, czasem pokrzyczą na jakimś spotkaniu, ale gdy przyjdą wybory to i tak oddadzą głos na kogo trzeba. Nowych ugrupowań nie poprą, bo wierzą w mit, że oddanie na nie głosu, to „głos stracony”.

Jedynym dotąd aktem sprzeciwu wobec naszej „elyty politycznej” były spontaniczne protesty przeciwko ACTA. W ich rezultacie rząd wycofał się z podpisania porozumienia praktycznie wprowadzającego cenzurę w internecie. Jednak i to niewiele zmieniło w postrzeganiu partii politycznych. Nadal na czele sondaży znajdują się pustoszące Polskę od lat gangi.

I tak właśnie biznes się kręci. „Mężusie stanu” robią co chcą, kręcą lody na podatnikach, a ciemny lud posłusznie co cztery lata i tak ich wybiera. Po co więc mają się starać? Jeszcze podpadną swoim bossom…

Stanisław Hyrnik